Czytam nałogowo literaturę krajową i zagraniczną, najnowszą i ramoty, powieści i poezje. Nie lubię romantyzmu ani krzepienia serc.
Powieść Philipa Rotha z 1997 roku to jedna z najważniejszych pozycji w jego obszernej bibliografii.Amerykańska sielanka stanowi pierwszą (i najlepszą) część cyklu powieści o najnowszej historii Stanów Zjednoczonych – pozostałe to Wyszłam za komunistę i Ludzka skaza. Powieść jest też jedną z najbardziej udanych powieści, w których narratorem jest Natan Zuckerman – uważany za alter ego autora. I to właśnie zaAmerykańską sielankę Roth otrzymał Pulitzera. Nic dziwnego, gdyż powieść niepokoi i drażni sumienia Amerykanów w wyjątkowo celny sposób.
Nie dość, że Roth obwinia „porządnych Amerykanów” o ciche przyzwolenie dla absurdalnej wojny, to jeszcze uświadamia, że akty terrorystyczne nie są niczym nowym. Że mają miejsce od dawna – bomby wybuchały w latach 70., ale wybuchały też i wcześniej. A rasizm i fanatyzm religijny są wpisane w historię Ameryki równie mocno jak baseball i indyk na Święto Dziękczynienia.
To nie jest kojąca lektura. Roth z reguły częściej wkłada kij w mrowisko niż pomaga spokojnie zasnąć. Dlatego też Amerykańska sielanka może być gorzką pigułką również dla europejskiego czytelnika. Bo nasze sny o lepszym świecie również okazują się coraz bardziej płoche.
Źródło: Jak pryska american dream, czyli "Amerykańska sielanka" Philipa Rotha