Czytam nałogowo literaturę krajową i zagraniczną, najnowszą i ramoty, powieści i poezje. Nie lubię romantyzmu ani krzepienia serc.
Sprzedaj swój sen za pięć dolarów. Ale tylko pod warunkiem, że będzie oryginalny, nie zmyślony i gotowy do użycia. Zgadnij, ile drobnych znajduje się w gąsiorze po winie stojącym na półce w sklepie pana Marshalla, a dostaniesz je wszystkie. Zaproś swojego najgorszego wroga na indyka w Święto Dziękczynienia i miej nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży. A jak będziesz stary i schorowany, Jezus Chrystus na pewno wysłucha Twoich modlitw, o ile nie okaże się czyhającym na Twój doczesny dobytek szabrownikiem. Bo ścieżki do raju bywają kręte, a w dodatku tu i ówdzie porośnięte chaszczami.
Opowiadania Trumana Capote'a można potraktować jako pasjonujący i wspaniale skonstruowany dodatek do nielicznych, ale mistrzowskich powieści. Można też założyć, że reprezentują osobną zupełnie ligę i postawić obok krótkich form Munro, Atwood i Sebalda – pasują tam doskonale. A co najważniejsze, można w nich tropić co najmniej dwa pasjonujące wątki: nieustanne dążenie bohaterów do zmiany, do przekroczenia ograniczeń, jakie narzuca jednostce społeczność/kultura/religia, a także demaskowanie ułudy, jaką zazwyczaj okazują się: pragnienie sławy, pieniądze lub obietnica Raju – prawdziwego bądź sztucznego.
I tak niepewna zapowiedź uczucia, które jeszcze mogłoby wykiełkować w panu Bellim po spotkaniu uroczej nieznajomej na grobie żony, okazuje się fałszywie brzmiącym dźwiękiem alarmu, ostrzegającego bohatera przed cmentarną hieną – starą panną szukającą męża wśród wdowców. A Sylvia już nigdy nie odzyska snów, które sprzedała Panu Niedoli – zostały one zużyte. Ale można popatrzeć na to z innej perspektywy. Mary O'Meaghan, podrywająca wdowców na cmentarzu (czyli pośród ścieżek do raju) wciąż wierzy w to, że odmieni swój los i znajdzie prawdziwą miłość, a Sylvia pijąca z kloszardem whiskey (kupioną za zapłatę za swoje sny) ostatecznie przekonuje się, że złudzenie szczęścia, jakie daje uregulowane, porządne życie w zgodzie z mieszczańskimi zasadami jest jeszcze mniej warte, niż sny sprzedawane za pięć dolarów.
I gdzieś w tym wszystkim odnaleźć można cień pisarza, który dzieciństwo spędził gdzieś pośrodku niczego, w stanie Alabama, a jego wielka ucieczka w świat blichtru i sławy okazała się skrajnie wyczerpująca zarówno psychicznie, jak i fizycznie – Capote umarł wskutek wycieńczenia organizmu zatrutego alkoholem i narkotykami. Po drodze przydarzyło mu się kilka mistrzowskich powieści, wśród których znalazły się legendarne Śniadanie u Tiffany'ego oraz Z zimną krwią, a także mnóstwo rozproszonych opowiadań, zebranych w tomie Pośród ścieżek do raju.
Czy było warto? Z punktu widzenia czytelnika – na pewno. Mamy tu do czynienia z pasjonującą historią rozkwitu i upadku wielkiego talentu pisarskiego. I z próbą uchwycenia czegoś bardzo ważnego – pragnienia zmiany, oczekiwania na lepsze życie, marzeń o tym, by znaleźć się gdzie indziej. Próbował tego Capote, próbowali bohaterowie jego opowiadań. Warto posłuchać ich historii.
www.facebook.com/literaturasaute