Czytam nałogowo literaturę krajową i zagraniczną, najnowszą i ramoty, powieści i poezje. Nie lubię romantyzmu ani krzepienia serc.
Młodociany bohater w garniturze na wyrost, udający doświadczonego amanta, piękna kobieta w małej czarnej i sweterku (bo nie wiadomo, o co chodzi), lekko przeterminowany sybaryta w wytartej od lat marynarce i tajemniczy nieznajomi w drogich samochodach, pojawiający się znikąd i znikający w mroku – brzmi dobrze, prawda? Sceneria, postaci i rekwizyty rodem z filmów noir plus delikatnie surrealistyczna, nieco senna aura i nienachalny posmak egzystencjalizmu (ale bardziej przypominający Obcego niż Mdłości) to przepis na mikropowieść w stylu Patricka Modiano. Wspaniała mikstura.
Nie trzeba przejmować się tym Noblem, całym ciężarem niedocenionego, kurzącego się na półkach autora, którego wstyd nie znać, ale i tak nikt nie zna. To wyborna, wysmakowana literatura, która daje mnóstwo przyjemności – plasuje się gdzieś pomiędzy kryminałami Chandlera i filmami Antonioniego. Idealnie pasuje do niej Miles Davis ze ścieżki dźwiękowej do Windą na szafot. Zresztą, bohater trochę przypomina postać zamkniętą w windzie po dokonaniu zabójstwa. Niby decyduje o własnym losie, ale z drugiej strony biernie czeka na wyrok.
Przejechał cyrk to przypowieść o nieuchronności losu, ale daleko jej do ciężaru greckiej tragedii. Fatum wypełnia się niejako gdzieś obok głównego toru wydarzeń, bohater nie zdaje sobie sprawy ze swojego losu, a cierpienie pojawia się w zasadzie przypadkowo, co może być nieco zaskakujące dla czytelnika przyzwyczajonego do egzystencjalizmu w wydaniu Sartre'a i Camusa. Ale to wcale nie czyni koncepcji ludzkiego losu według Modiano mniej interesującą i wartą namysłu. A że w kryminałach Chandlera jest podobnie – tym lepiej, bo nie musimy śledzić kolejnej przydługiej i wiejącej nudą rozprawy filozoficznej. U Modiano bohaterowie są pokazani w działaniu, a nie w trwaniu (jak w Mdłościach).
Szkoda tylko, że po Noblu Modiano nie doczekał się sensownych, krytycznych wydań. Powznawiane mikropowieści wydane jak kieszonkowe powieści do pociągu już w kilka miesięcy po przyznaniu autorowi nagrody wysypują się z półek z przecenami – zupełnie niepotrzebnie. Gdyby je wszystkie złożyć w tom lub dwa i wydać jako dzieła zabrane, dorzucić porządny wstęp i tekst krytyczny, wstyd byłoby nie kupić, a jeszcze większy nie czytać. A tak Modiano chyba podzieli los tych wszystkich nieczytanych Noblistów, z Dario Fo i Le Clézio na czele. A szkoda, bo złą passę dla książek Modiano rozpoczęła już francuska minister kultury, która lunch z Modiano jadła, ale książek jego nie czytała (stan wiedzy z października, Fleur Pellerin jakoś nie wracała od tego czasu do tematu). Czy ktoś wie, co zamówili?
www.facebook.com/literaturasaute